Co zielonego zachwyciło mnie i zdziwiło w katalogu IKEA 2017
Wracając w niedzielne popołudnie z ogrodowej wycieczki (z której relacja pojawi się także na stronie) zajechaliśmy z mężem do IKEA Wrocław, gdzie przy wejściu do sklepu miła Pani wcisnęła mi w ręce ich nowy katalog, który nie myśląc wrzuciłam do torebki aby za chwilę o nim zapomnieć. Nazajutrz, gdy stałam w długiej kolejce do okienka w urzędzie zauważyłam poniewierający się w otchłaniach torby katalog. Nie zastanawiając się długo otworzyłam go i przejrzałam dokładnie (oczywiście pod kątem zieleni). Ikea od kilku sezonów promuje intensywnie powrót naszego życia do natury, własną uprawę roślin w domu, naturalne materiały (pochodzące często z recyklingu odpadów), ideę domu jako oazy spokoju, zdrowia i zieleni. I oto przedstawiam mój subiektywny przegląd roślinny z katalogu 2017. Na której stronie postawiłam plus, a na której wielki znak zapytania?
s.21 – delikatne aranżacje roślinne w szkle – już listek paproci w szklanym wazonie postawiony na stole robi wrażenie, nadaje charakteru wnętrzu i skupia uwagę na zieleni (przecież udowodniono naukowo, że już patrzenie na zieleń wpływa korzystnie na nasze samopoczucie i zdrowie). Duży plus.
s.78 – mój hit – ażurowy regał na kwiaty ustawiony przy dużym oknie (podkreślam – dużym, nie zależy nam przecież na ograniczaniu dopływu światła do pomieszczenia), który stał się od teraz moim nowym marzeniem. Świetny pomysł dla nałogowych zbieraczy roślin (jak ja), którzy wędrują z wieloma roślinami po mieszkaniu, bo zwyczajnie nie ma miejsca dla wszystkich na parapecie, a z dala od światła kwiaty zwyczajnie nie kwitną, wybiegają i przybierają karykaturalne kształty.
s.78-79,124 – wszechobecna terakota. W końcu nadchodzi czas moich ulubionych donic, glina górą! Gliniane doniczki – to jest to. Różnorodne kształty, rozmiary i wysokości, a wszystko układa się w jednorodną kompozycję. Nie ważne czy ustawione w rzędzie, rozstawione w nieładzie, zawsze wyglądają jakby ustawiał je dekorator wnętrz. Dodatkowo te nieszkliwione donice rośliny lubią, bo pory w strukturze ułatwiają dopływ powietrza do korzeni roślin, a sama terakota pochłania pewną ilość wody i niektóre rośliny „przyklejają się” korzeniami do ścianek donicy aby pobierać z nich wilgoć.
s.88 – duże rośliny we wnętrzach, wyglądające naturalnie. Tu myślę o zachowaniu roślin w warunkach permanentnego niedoświetlenia (bo trzeba przyznać, że każda roślina we wnętrzu cierpi na niedobór światła – tylko w szklarniach są równomiernie oświetlone ze wszystkich stron). W naszych wnętrzach rośliny wybiegają, wyciągają swoje międzywęźla, powiększają powierzchnię liści, są rzadsze i często przybierają dziwaczne kształty. I to się podoba, to jest fajne! Monstery o długich ogonkach liściowych, fikusy o wyciągniętych międzywęźlach i gerania. I przede wszystkim brak tu KWIATÓW. Bo to nie o kwiaty nam teraz chodzi. Teraz główną rolę grają liście. Im większe, o ciekawszych kształtach, tym lepiej.
s.138-139 – coś co bardzo mnie zaskoczyło, ale to przecież genialny i prosty pomysł: rośliny w pokojach dziecięcych. Mogą to być ich własne uprawy, roślinki o które będą się troszczyć, podlewać, ucząc się systematyczności i odpowiedzialności. W końcu to żywe organizmy. Oczywiście muszą to być odpowiednio dobrane gatunki (np. nic trującego), ale mogą też być specjalnie wybrane, np. szybkorosnące rośliny, żeby mocno zmieniały się w czasie (dla niecierpliwych), lub kłujące – uczące uważności i tego, że przecież wiele niebezpieczeństw czuwa na młodego człowieka w świecie.
s.154 – tu pojawiło się coś przy czym postawiłam jednocześnie plus i znak zapytania. Spodobały mi się powracające do łask, moje ukochane makramy na doniczki. To tak ciekawy temat, że postanowiłam napisać o tym osobny tekst, który ukaże się już niebawem. Minus trafił do regału na kwiaty w łazience. Rozumiem fakt ustawiania roślin przez wiele osób w łazienkach, gdzie panuje wyższa wilgotność powietrza, ale przy tak małym oknie? Przecież tu prawie nie ma światła. Malutkie okienko, zdjęcie profesjonalnie naświetlone lekko zakłamuje rzeczywistość. Nie, to nierealny pomysł 🙂
s.172 – ciekawa aranżacja kwietnika, którym staje się drabinka z doczepionymi osłonkami, do których możemy wstawić w każdej chwili rośliny: zioła, kwiaty, paprocie. Świetny pomysł. Zwłaszcza dla małych powierzchni i to zarówno w mieszkaniu jak i na balkonie. Dodatkowo umieszczając w osłonkach dużo roślin można stworzyć coś na kształt zielonej ściany (raczej pionowego mini ogródka lub zielnika)
s.238 – IKEA kocha sukulenty! Wszyscy je kochamy. Wyjazd na tydzień lub dwa? To dla nich nie problem. Są bardzo wytrzymałe, a sztuką jest jedynie nie przelać ich, aby nie doprowadzić do wygnicia. I teraz nikt mi już nie powie, że nie może mieć kwiatów w domu, bo: nie ma do tego ręki, nie ma czasu na podlewanie etc. Sukulenty są na topie, a oni bardzo dobrze o tym wiedzą.
I jeszcze jeden znak zapytania na koniec ze strony 44: przepiękna aranżacja balkonu, jest tak jak prawie każdy marzy: bujnie, zielono, zacisznie. Ale pamiętajmy, że to tylko sesja zdjęciowa. Nic tu ze sobą nie gra: drzewo kwitnące wiosną, a tuż obok owocujące pomidory? Tropikalne agawy, owocujące w pełnym słońcu cytryny i oliwka, a wszystko otulone porastającym mur bluszczem (który rośnie najpiękniej w głębokim cieniu)? I wiem, że to pewnie tylko inspiracja, że przykład, absolutnie nie krytykuję, ale zwracam uwagę na duże nagięcia rzeczywistości. W życiu to się nie uda, a konsumenci powinni być tego świadomi.
Na wszystkich stronach katalog kusi (pięknymi aranżacjami), namawia (do zaprzyjaźnienia się z roślinami w naszych domach), edukuje (o świadomości ekologicznej), a nowa odsłona strony internetowej z wieloma inspiracjami bardzo przypadła mi do gustu. Zawsze lubię wracać do nich na zakupy.
Paulina